November report
Medjugorje, 1 listopada 1999
Drogie Dzieci Medjugorja!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Ekscelencja André Lecocq, Prałat Honorowy Jego Świątobliwości Papieża Jana Pawła II i rektor sanktuarium Montligeon we Francji (poświęconego duszom w czyśćcu) właśnie przeżył historię trochę banalną. Gdy zaproponowano mu podróż do Medjugorja, zdecydował się tam pojechać, lecz pozostał ostrożny. Przejeżdżając przez Słowenię został przyjęty przez arcybiskupa Ljubljany, który tak go zachęcał: „Medjugorje? To jest dzieło Boże! Medjugorja się nie powstrzyma! Dziś nikt nie może w nim negować dobrych owoców. Czyż nie rozpoznaje się drzewa na podstawie jego owoców? Medjugorje jest dziełem Bożym, które przetrwa.”
Spotkał się z Vicką prywatnie na 15 minut; i ten prałat, który tyle zdziałał dla dusz w czyśćcu, znalazł się pod wielkim wrażeniem słysząc tę prostą dziewczynę mówiącą mu o sprawach dotyczących Nieba. Ta rozmowa przekonała go o autentyczności doświadczeń Vicki. Po powrocie pozytywnie świadczył o swojej pielgrzymce. Dla niego ilość i głębia spowiedzi, jakich wysłuchał, były znakiem promieniowania i żywotności sanktuarium. W katedrze w Ljubljanie powiedział: „To Maryja wysłała nas w drogę tak, jak sama wybrała się w drogę, żeby odwiedzić Elżbietę; to Maryja osobiście zaprasza nas do siebie do Medjugorja”. (Słowa przekazane przez jego duchowych synów, którzy mu towarzyszyli).
Ale Pan ma tajne plany. Czy może w Medjugorju chciał przygotować swego kapłana na czekający go etap? Ekscelencja Lecocq przyjechał do Medjugorja 24 czerwca 1999 r., a miesiąc później, 24 lipca, we Francji zabił się jadąc samochodem. Oby jego wstawiennictwo pomogło nam dobrze odejść z tego świata – z Maryją, po życiu przeżytym z Nią!
Będziemy się cieszyć widokiem Mariji, która w tych dniach przyjechała do Medjugorja na 25-ego i na Wszystkich Świętych.
Jakież drogocenne uzdrowienie w spojrzeniu na śmierć przynosi postawa widzących naszym zachodnim społeczeństwom przykutym do dóbr materialnych! W Dublinie Ivan dzielił się z tłumem: „Gdybyście mogli widzieć Gospę chociaż przez minutę, sprawy tego świata natychmiast straciłyby dla was swój powab!” Dodał: „Gdyby Gospa zaproponowała mi, że dziś zabierze mnie ze sobą, zgodziłbym się, nie wahając się ani sekundy!” Mirjana mówi to samo mimo rzeczywistej miłości, jaką żywi wobec swojej rodziny. Jest to pewnym znakiem dla tych, którzy dają się zatruwać lękowi w obliczu odejścia z tego świata ich samych lub odejścia tych, których najbardziej kochają. Z pewnością jest rzeczą normalną cierpienie z powodu śmierci kogoś bliskiego, sam Jezus płakał wobec dramatu śmierci. Lecz ból nie może nas zamykać i Gospa prosi nas, żebyśmy dziękowali Bogu z okazji śmierci tak, jak czynimy to z okazji narodzin. Ona ofiaruje silny środek leczniczy: zamiast ukrywać i odrzucać te rzeczywistości jako nie do zniesienia, wprowadza nas w zachwycającą kontemplację naszych narodzin dla Nieba i skłania nas, żebyśmy dążyli do miejsca naszego ostatecznego zamieszkania. „Nie zapominajcie, że waszym celem jest Niebo.” – powiedziała. Ivance pięć razy pozwoliła ujrzeć jej matkę (zmarłą w 1981 r.) i za każdym razem piękno jej matki wzrastało. Jaka to dobra wiadomość dla tych, którzy boją się starości! Przyszła chwała niezmiernie przekracza naszą wyobraźnię!
Na Vicce i Jakovie zrobiła wielkie wrażenie ich wizyta z Gospą w czyśćcu w 1981 r. Jakov nie chce o tym mówić, lecz Vicka czyni to chętnie i wyraźnie podkreśla tę ważną chwilę: „Gdy usłyszeliśmy jęki tych, którzy cierpią w tym miejscu, ogarnął nas wielki żal. Gdybyśmy na tę chwilę nie otrzymali szczególnej łaski siły, nie moglibyśmy tam wytrzymać nawet sekundy. Ci ludzie przeżywają wielkie cierpienia i gdy o nich myślę, to chciałabym, żeby wszyscy mogli stamtąd wyjść nawet dzisiaj i pójść do Nieba. To dlatego Gospa prosi nas, żeby każdego dnia za nich się modlić: możemy tak bardzo im pomóc! Lecz wiele ludzi zapomina to robić i dlatego pewne dusze muszą długo cierpieć”. Gdybyśmy odwiedzili czyściec jak ona, to wierzę, że nikt z nas nie mógłby przeżyć ani jednego dnia bez modlitwy za te dusze!
Nie zapominajmy, że z okazji Wielkiego Jubileuszu Kościół może ofiarować wiernym szczególne łaski uwolnienia. W swej bulli wprowadzającej w Wielki Jubileusz Roku 2000 (patrz PS), Jan Paweł II przypomina, że spełniwszy wymagane warunki możemy otrzymać odpust zupełny. „Odpust jubileuszowy może być wykorzystany na rzecz dusz zmarłych; czyniąc tak, wypełnia się wielki czyn miłości nadprzyrodzonej (…)” Te warunki obejmują spowiedź sakramentalną (indywidualną i zupełną), uczestniczenie w Eucharystii, modlitwy w intencjach Papieża, akty miłości i pokuty. Są także owocne pielgrzymki do Rzymu, do Jerozolimy i do pewnych innych bazylik. Lecz warunkiem głównym jest oczywiście wypełnienie tych kroków.
Droga Gospo, w przeddzień Wielkiego Jubileuszu racz uwolnić z czyśćca wszystkich naszych przyjaciół, a także naszych nieprzyjaciół!
- Emmanuel
Zalecamy także przeczytanie „Nauki o odpustach” napisanej id nowa przez Pawła Vi w r. 1967. Odkryjemy tam skarby, których nie podejrzewaliśmy, a które zdecydowanie pozwolą nam pomóc tym duszom, które cierpią męki dlatego, że nie widzą Boga.
PS2 – Czasami kapłani śmieją się z wiernych, którzy wspominają czyściec, ponieważ niektórzy z nich myślą, że on nie istnieje. Należy do tego podejść spokojnie, dobrze rozróżniając to, co wynika z nauki Kościoła od tego, co jest tylko osobistą opinią. Tym kapłanom mówmy jasno, że oczekujemy od nich takiego punktu widzenia, jak w tej sprawie naucza Kościół (na przykład jest to wyłożone w rozdziale o czyśćcu, $1030 i 1472 Katechizmu Kościoła Katolickiego). Jeśli chodzi o opinie osobiste, które mogłyby się sprzeciwiać tej nauce, to je szanujemy, jednak ich nie podzielamy. (Wierzymy w istnienie czyśćca nie dlatego, że widziała go Vicka, lecz dlatego, że tak naucza Kościół!)
Medjugorje, 15 listopada 1999
Drogie Dzieci Medjugorja!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Corinne (38 lat) jest osobą zaufaną, u której zauważyliśmy głęboką łaskę modlitwy. Właśnie niedawno, na początku listopada, dała mi to świadectwo:
„Po swej pierwszej pielgrzymce do Medjugorja zrozumiałam, że modlitwa jest ważna. Lecz pewnego dnia, modląc się w swym pokoju, zapytałam Jezusa, jak moja modlitwa może mieć „niewidzialną” siłę i jak ja, zwykła dziewczyna, z moją nędzna modlitwą, mogę coś zmienić lub kogoś uratować? Wydawało mi się to fikcją! Trochę później miałam następujące doświadczenie: modliłam się z zamkniętymi oczami i oczami duszy ujrzałam przed sobą pewnego rodzaju przepaść. Wydawała mi się głęboka i usłyszałam wychodzące z niej przerażające krzyki. Nie zbliżałam się do niej, ponieważ się bałam. Jezus powiedział do mnie: „Tu jest piekło. Gdybyś wiedziała, moje dziecko, ile dusz idzie na zatracenie każdego dnia!” Wtedy ujrzałam kobietę, blondynkę, jak wpadała do tej strasznej dziury. Wyła, ponieważ nie chciała tam pójść, lecz miałam wrażenie, że z wnętrza coś ją ciągnęło. Powoli się pogrążała. Widząc beznadziejną sytuację tej kobiety głośno wołałam, błagałam Jezusa, żeby nie pozwolił jej wpaść i ją uratował. Lecz On nic nie uczynił, a ona ciągle się pogrążała. Płakałam coraz bardziej, ciągle Go błagając. Wtedy mi powiedział: „Zbliż się do dziury”. Tak też uczyniłam. Później powiedział do mnie: „Schyl się i weź ją za rękę”. Zrobiłam to i ona bardzo powoli zaczęła się wynurzać. W chwili, gdy prawie wychodziła z dziury, Jezus powiedział do mnie: „Widzisz, co może uczynić modlitwa?” Wówczas otworzyłam oczy i ciągle płacząc dziękowałam memu Bogu za to doświadczenie; ponieważ odtąd wiem w swym sercu, że modlitwa naprawdę może uratować”.
Z inicjatywy o. Slavko obok Medjugorja zostanie otwarty dom dla dzieci upośledzonych, w Wiosce Dziecięcej. Zostanie tam na dzień przyjęta dwudziestka dzieci z sąsiednich wsi, to odmieni im życie. Piękny owoc modlitwy! (Informacje, fax : 387 / 88 651 888)
Wielkie wrażenie sprawia odwiedzenie cmentarzy w Medjugorju na początku listopada, ponieważ wielka ilość żywych kolorowych światełek sprawia wrażenie niemal czarodziejskie. Pięknie jest pomyśleć, że każde światełko reprezentuje modlitwę jakiegoś rodzica, przyjaciela, który przyszedł pomóc ukochanemu zmarłemu przekroczyć bramę Nieba.
Jednakże, byłoby ze szkodą oczekiwanie aż ktoś umrze, żeby objąć go swymi modlitwami, ponieważ wybory, jakich dokonujemy na ziemi zawierają wielką stawkę. Zawsze powinniśmy mieć tego świadomość.
Korzystając z okazji tego dnia Wszystkich Świętych zapytałam Vickę, w jaki sposób przekazywać to orędzie w czasie moich misji; odpowiedziała mi: „Jak nam powiedziała Gospa, to już tu na ziemi wszyscy dokonujemy wyboru, czy pójdziemy do Nieba, czy do czyśćca, czy do piekła. Przybywszy tam, tylko kontynuujemy to, co wybraliśmy żyjąc na ziemi. Każdy z nas wie, jak żyje. Osobiście, czynię wszystko, co tylko mogę i z całego serca, żeby iść do Nieba. Bardzo pragnę pójść do raju, ponieważ jestem chrześcijanką. Na ziemi niektórzy wybierają czyściec; to znaczy, że nie są całkowicie zdecydowani na Boga, świadomie Go wybierają i opuszczają. Inni na ziemi decydują się robić wszystko wbrew Bogu i wbrew woli Boga; ci wybierają życie w piekle. Piekło zaczynają w swym sercu, a po śmierci trwa dla nich to samo piekło. Czym się staniemy po śmierci, zależy od nas, ponieważ Bóg każdemu dał wolność. To my wybieramy w całkowitej wolności. Po śmierci życie trwa nadal; nasze życie na ziemi jest tylko krótkim przejściem, jakby przechadzką! Gospa powiedziała nam tak: wielu żyje tu tylko dla spraw ziemskich, wierzą, że po śmierci wszystko się zatrzymuje, że się kończy, że potem już nic nie ma. Nie, powiedziała, to jest wielki błąd! Życie trwa, ponieważ po śmierci, jest wieczność!”
Niech te słowa będą małymi migoczącymi światełkami, które przypominają nam, jak jedyna i drogocenna jest każda godzina naszego istnienia na ziemi. Nie zapominajmy: tu jest czas łaski!
Droga Gospo, wybieramy Niebo, pomóż nam wytrwać w naszej decyzji!
- Emmanuel